sobota, 26 maja 2012

7. Oh Lord,why the angels fall first?

~*~

Nie wiem na co czekam.
Czasem myślę, że na nic i to lekko smutne.
Nie czekałam na nic dotychczas.

I skoczyłam nie patrząc w co.

Dlaczego mnie to nie przeraża?

Teraz to całkiem coś nowego. Wiesz ~
Coś zaplanowane. Plan. Wizja. Chęć. Nowość.


Pierwszy raz, a może drugi  moja przyszłość mnie cieszy.
I teraz wszystko zależy ode mnie,
Od tego stworzenia siedzącego na krowim kocu
Z potarganą i mokrą grzywą
Wpatrującymi się z tęsknotą w okno, w te ciemne niebo szukając
Chyba tylko to mnie przeraża,
że mogę wszystko wypuścić z rąk,
dużych, silnych, ale niezdarnych rąk.
'Co zrobisz teraz  kochanie?' pyta mnie niebieskookie stworzenie
o którym dawno nie słyszałam, dawno go nie czułam
"nie potrzebowałaś mnie" - wzrusza ramionami.

Jaźń.

 Wiesz, chcę spróbować.

~*~

A wiesz, zabawne jest to, że wtedy kiedy ktoś odchodzi, sam z swego wyboru
wszyscy wszystko zauważają
mijam ich, widzę na ich twarzach ból, rozczarowanie, nędzne pytanie;
'jak On mógł?'
Mógł.
Pełnia śmierci, życia, Ty trzymasz swoje kostki.
Denne analizy są na nic kochanie.
"czy On miał jakiś powód ?" pyta mnie mall ze zdziwieniem.
" czy do wszystkiego potrzebny jest powód?" odbijam piłeczkę, gryząc kęsa, patrząc ot tak na chłopaka któremu wypadła chusteczka.
Nie słyszę odpowiedzi.
Rozumiem samobójców. Nader dobrze.
Za dobrze.
Śmierć jest piękna. Na swój delikatnie przerażający sposób.

Szanuję Twój wybór.
Spierdoliłeś się z własnej górki i zapomniałeś, że sam ją zbudowałeś.
To się zdarza. I śmierć siedząca na lewym ramieniu też się zdarza.

Słodkich snów.

~*~

Znikam na tydzień, by poznać kawałek przyszłości,
I znów czekam z tą delikatną niecierpliwością
Na kilka stron, zapach

momento mori.









 "Leżysz zabity i jam też zabity,
Ty - strzałą śmierci, ja - strzałą miłości,
Ty krwie. ja w sobie nie mam rumianości.
Ty jawne świece, ja mam płomień skryty.

Tyś na twarz suknem żałobnym nakryty,
Jam zawarł zmysły w okropnej ciemności,
Ty masz związane ręce. ja wolności
Zbywszy mam rozum łańcuchem powity.

Ty jednak milczysz, a mój język kwili,
Ty nic nie czujesz, ja cierpię ból srodze,
Tyś jak lód. a jam w piekielnej śreżodze.

Ty się rozsypiesz prochem w małej chwili,
Ja się nie mogę, stawszy się żywiołem
Wiecznym mych ogniów, rozsypać popiołem.''



a mimo to jestem.




niedziela, 6 maja 2012

6.zrozumiesz sens,gdy zatracisz zmysły w niej.

~*~

On był wczoraj najpiękniejszy.
Najdoskonalszy, pobudzał te skrajne zakątki, grał na nieporuszanych strunach.
Tworzył iluzje.
On jest najpiękniejszy.

Kiedy to wybiegłam w nocy z mokrą głową, zarzucając na siebie bluzę i nakładając słuchawki - nie pomyślałabym
Moja lornetka spoczywała spokojnie w mojej dłoni.

Od razu go dostrzegłam,bo był idealny, potężny, cudowny
Mokry policzek,lekko toczące się łzy

Najpiękniejszy.


Księżyc.

Nawet bez spojrzenia w okular był tym czego nie można zobaczyć nawet w snach.
Mimo obecności ludzi, ich niesłyszalnego śmiechu, krzyków
Patrzyłam i wiesz,
Doszłam do wniosku,że za to mogłabym oddać wszystko.Duszę?Siebie?Życie?
Och proszę,czym to było w stosunku do Niego?

Chodziłam ciemnymi uliczkami,co jakiś czas spoglądając
Czując lekki dreszcz gdy mijał mnie mężczyzna,który odwrócił za mną głowę,cofnął się
Mimo dziwnych fobii,nawet specjalnie nie zwróciłam na niego uwagi.

Czułam jak wszystko mnie napełnia, że mogłabym odejść tak jak stoję
Chociaż na Boga
Ja nawet nie chciałam wracać do domu, nie chciałam nigdzie iść, chciałam być tam
Nie interesowała mnie godzina,pora,ludzie,to,że przy moim ramieniu nikogo nie ma
Będąc naładowana energią, siłą, szczęściem
Nie potrzebuję niczego więcej

Nad małym wzgórzem wyłaniały się dwa posągi kobiet
Tańczyły
One tańczyły,lekko się poruszały,coś dziwnego
Ale nie zaskakującego. Podchodziłam bliżej, tańczyły dalej, lekko się odchylając
W blasku księżyca
I nagle przestały.

Jezioro w którym odbijały się tylko latarnie
pomyliłam kiedyś niebo...z tym odbiciem?Czy to możliwe?

Energia przeszywała moje usta, oczy, dłonie
Tak wiele czułam.

Nie chciałam wracać, po prostu się błąkałam i czułam to
tą bezgraniczną wolność
przystając zapytałam siebie "to iluzja?"
Jeśli tak, niech trwa całe moje ziemskie życie.

Magia Nocy.

Gdy wróciłam do mieszkania
Czułam tęsknotę
Teraz dalej czuję w sobie tę energię,siłę,moc
Z Niego,hej,jesteś idealnym kochankiem,bratem,ojcem,przyjacielem,nieznajomym,wszystkim

Nie robiłam tego od dłuższego czasu,ale teraz,mając w sobie pokłady czegoś tak wspaniałego
Biorę się za to mimo wszystko,zeszyt ląduje przy mnie,stare notatki
Rozpoczynam coś,czego nie powinnam nigdy zakończyć

Nie umiem nawet podziękować
Bo jeszcze nie wiem kim jestem.

Jesteś po prostu najpiękniejszą i najcudowniejszą Istotą

jeśli to iluzja,niech trwa,niech cholera trwa.