wtorek, 26 marca 2013

11.

'Widzę tylko ogień,
robiąc kilka kroków,
mogę zagubić się w mroku,
nie mam już odwagi
spojrzeć niebu w oczy,
widzę tylko ogień,
który mnie zamroczy.'

Nigdy nie umiałam zaczynać.
Niczego.
Listów, wierszy, rozmów, nauki, nie umiałam też wskrzeszać uczuć.


Od dłuższego czasu tańczyłam na krawędzi, od wielu lat balansowałam, co jakiś czas robiąc krok w przód by zaraz potem zrobić trzy w tył.
I stało się to co było nieuniknione, wylądowałam w czeluści, w czymś ciemnym, odległym, w przepaści w której nie widzę nawet swych dłoni.

Jestem na etapie przyswajania i prób zrozumienia.
Nie wiem nawet czy uda mi się wygrzebać z tego co nagromadziłam przez tyle lat, czy uda mi się uporządkować cały syf, syf w sobie i naokoło.

Ach, ale przecież nic nie zmienia faktu, że nie, nie umiem zaczynać.
Uwielbiam za to kończyć, spalać i przecinać nici.
To wychodzi mi zaskakująco dobrze. Ale mój wewnętrzny kot nie daje skończyć mi swojej bajki.
Jeszcze nie teraz.
Dlatego piszę, piszę i stawiam smutne słowa, tworzę smutne zdania, tylko po to by wyrzygać małą część siebie.
Ale chcę tu wrócić.
Machnąć ogonem i zagrzać miejsce.

Nie umiałam wybrać tematu by o czymś pisać, jednak zdecydowałam, że (udało mi się nawet zdobyć odpowiednią literaturę) skupię się na temacie, który mnie interesuje czyli mitologii.
Przez święta zbiorę wszystko do kupy i stworzę mały post, zbiór o Mitologii Czarnej Afryki.
Jeśli czas mi pozwoli zbiorę i umieszczę większe informację o Mitologii Chińskiej.
To będzie moja mała rekonwalescencja, samej siebie. Tego by zrobić coś co lubię, co chciałabym zrobić, ale nigdy nie mogę się zebrać, rozlaną mnie zbierze do kupy owa obietnica.
Że po prostu to zrobię, wierzę w to.

Nigdy nie potrafiłam pisać 'dla kogoś' i 'pod kogoś' nie oczekuję też że ktoś to przeczyta - piszę to dla rozczochranej siebie, obiecuję coś sama sobie i jednej osobie.
Że zawalczę o to by rozwinąć małą część, chociaż na moment zastąpię pustkę.

Wracam do pisania swej pracy.









I próbuję obiecać coś temu Panu.

Pięknej nocy.





9 komentarzy:

  1. Będę czekać na tę notkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. przyznam, że zapomniałam o Twoim blogu -.-.
    Mówiąc praca masz na myśli licencjat? Jak Ci idzie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio długo mnie tu nie było. Ach licencjat powoli, ale mam już jakieś postępy, zaczęłam co najważniejsze. A jak u Ciebie? Czytałam, że też się już za to zabrałaś (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no mam całą teorię, ale z promotorką zobaczę się najszybciej w poniedziałek, więc skrobnę też drugi teoretyczny :P w najgorszym wypadku coś się z nich powyrzuca i będzie jeden obszerny ;)

      Usuń
    2. Życzę Ci więc powodzenia, by szybko się pisało ♥

      Usuń
  4. Czytam Twojego posta i mam nieodparte wrażenie, że nie jest mi ten temat obcy. Gdzieś tam, kiedyś, też zaliczyłem taki zjazd. Gdzie tych niepoukładanych spraw nagromadziło się tyle, że sądziłem, że nie dam rady się z tego wygrzebać. Ale myślę, że życie to nieustanna parabola. Musi być i dobrze, i źle- chyba dla naszego dobra. Tak więc 3mam za Ciebie kciuki!

    Skojarzył mi się z tym co piszesz mój ukochany cytat, który towarzyszy mi w życiu już chyba od 12 lat, z Turgieniewa:

    "Nową wiarą serce napełniłem
    I znów duszą jak dziecko się stałem:
    I spaliłem wszystko, co wielbiłem,
    Uwielbiłem wszystko, co spalałem"

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Ci, aż się uśmiechnęłam czytając Twoją wypowiedz. A cytat, jest smutny, ale cholernie trafny, wiesz. I mam, mam nadzieje, że uda mi się wygrzebać, naprawdę tego chcę. I również dziękuję, że napisałeś - pierwszy raz czytam Twojego bloga, ale powiem szczerze, że mnie zaciekawił i właśnie go wertuję. Miłej nocy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do tego cytatu... wydaje mi się, że kiedy życie nas przyciśnie i sprowadza na łopatki do poziomu, to właśnie warto wrócić do "podstaw" (owo: "duszą jak dziecko się stałem"). Cofnąć się do źródeł i fundamentów, tych wartości które gdzieś się ugruntowały w nas i w czasie; które są sprawdzalne i niezawodne. A resztę można zweryfikować, bo w końcu idziemy dalej, rozwijamy się i zmieniamy, tak jak świat się zmienia. Ale to pewnie wiesz już sama, więc nie mędrkuję już ;) I naprawdę 3mam za Ciebie kciuki :)

    Cieszę się, że moje wypociny Ci się spodobały. Szczerze, to nadal nie mogę uwierzyć, że ktoś to w ogóle czyta :P Odnośnie Twojego bloga to była fajna historia- trafiłem na niego przypadkiem, jakieś pół roku temu może... przeczytałem kilka zdań i stwierdziłem, że trafiłem w dychę. Ale przez następne kilka miesięcy nic nie przeczytałem, nie miałem jak i kiedy... Teraz nadrabiam zaległości. Masz moc w klawiaturze ;) Post o egoizmie- jak dotąd mój fav :D

    OdpowiedzUsuń